Skończył się nadzór budowlany nad poczynaniami męża i trzeba było zakasać rękawy do roboty!
Ta robota to ogrodzenie działki. Tak więc uzbrojona w pędzle, 50 litrów impregantu stanęłam do boju.
Żeby nie było: mąż korował deski, syn szlifował powierzchnię, a ja - wiadomo... impregnatu raczej nie wypiłam! Wspólnymi siłami składamy wszystko do kupy. (Acha - słupki ogrodzeniowe to robota fachowego majstra).
Udało nam się wygrodzić dwa boki. Reszta jutro, po jutrze, ... i ...(nie wiem jak długo jeszcze).
Myślę, że jak na amatorów, to nasz wiejski płotek wygląda całkiem porządnie, prawda???? ( no niech tylko ktoś powie inaczej - uduszę...hihihi).
Gdzieś na tym zdjęciu siedzę ja - podziwiam nasze niedokończone dzieło...
pozdrawiam serdecznie Kasia
Przyznaje bo plotek wyglada pierwsza klasa ! Super robota :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, płotek bardzo udany :) Rodem z zachodu :)
OdpowiedzUsuńFajny ten płotek. Lubię takie wiejskie klimaty.
OdpowiedzUsuńDzisiaj nawet nie mam siły go podziwiać. Wszystko mnie boli - każda kosteczka i każdy mięsień. Ech.. ale za kilka dni skończymy.
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie! Przypomniał nam się film ,, Domek na prerii'' :). Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńWarto było się napracować, płot cudny jest. Gratulacje, pozdrawiam Monika :)
OdpowiedzUsuń