Witam Was serdecznie!
W końcu mam ciepłość!
Brakuje mi czasu na moje wszystkie projekty.
Musze wybierać, wiec wybieram odpoczynek na rowerze... cała reszta czeka...
Rok temu zobaczyłam na własne oczy - a nie na zdjęciach - rowerowy kwietnik. Urzekł mnie i postanowiłam sobie taki zrobić.
A, że znalazłam wszystkie potrzebne rekwizyty w przepastnej piwnicy, poszło szybko i sprawnie.
Z roweru wymontowałam kabelki, przerzutki, hamulce i oświetlenie, zerwałam wszystkie naklejki. Wyszorowałam go mleczkiem do czyszczenia i stwierdziłam, że przyzwoicie wygląda bez malowania (na które też byłam gotowa).
Pomalowałam tylko koszyki, ponieważ w oryginale były czarne i zamontowałam je do roweru za pomocą "trytytek"- plastikowych opasek zaciskowych.
Aby rower ładnie i bezpiecznie stał, zamontowaliśmy do niego pręt, który jest wsuwany w rurkę wbita głęboko w ziemię - w każdej chwili można go wyjąć i odstawić.
Na tarasie rządzą bratki. Nie ma pomysłu czym je zastąpić.
Pierwszy raz zakwitł bez, który posadziliśmy przed bramą 10 lat temu - z jednej malutkiej gałązki.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia