Zimno jak cholera, pracy dużo, czasu mało i tysiące pomysłów...
Ech, jakoś to będzie.
Pokażę Wam dzisiaj jak łatwo można "odświeżyć" stare, żeliwne żelazko.
Otóż ów przedmiot trafił do mnie za pośrednictwem mojego szwagra (wyszperał je w piwnicy swojej babci i pomyślał o mnie). Żelazko było w opłakanym stanie - tona rdzy, bez rączki.
Początkowo chciałam je wyczyścić szczotką drucianą, ale moje lenistwo kazało szukać łatwiejszego sposobu. Znalazłam w piwnicy środek do usuwania rdzy z metalu i żeliwa. Dukrotnie posmarowałam (nawet nie śmierdziało) i zmyłam. Nie podam nazwy specyfiku, ponieważ etykieta jest częściowo nieczytelna - ale podobne środki są dostępne w sklepach. Potem żelazko potraktowałam polerką- puchowy krążek będący nakładką do wkrętarki. Rączka jeszcze się robi - mój tata wycina ją z dębowego kołka, bo podobno tak musiało być w oryginale. Zobaczcie - wiele się nie napracowałam, a efekt naprawdę ciekawy.
Tak wyglądał oryginał:
Przed polerowaniem:
Efekt końcowy:
Piekne, prawda??? Jak znajde chwilę czasu, wagę także wypoleruję.
I na koniec pochwalę się kaktusem, który wiele lat rósł, rozrastał się i w końcu zakwitł:
pozdrawiam i dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarze