Witajcie
Jak postanowiłam tak działam...
Nie wiem tylko na jak długo starczy mi ochoty i zapału do pracy.
Na razie nie jest źle. Porządkuję rupiecie - robię przegląd, naprawiam lub wyrzucam (w ostateczności).
Dzisiaj prezentuję naprawę - metamorfozę leżaków do opalania.
Lata świetności mają za sobą - wypłowiały materiał, drewno pokryte patyną i różnymi plamami, ale bez żadnych pęknięć czy jakichkolwiek mechanicznych usterek.
Tak więc: rozbiórka, szlifowanie i malowanie impregnatem, wymiana tkaniny, składanie i są - jak nowiusieńkie - na sam koniec wakacji (hahahaha).
Jestem baaaaardzo zadowolona.
No i proszę, leżaki nowki.Podziwiam .
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJeszcze pamiętam jak innych leżaków nie było !! A jaka była radość jak się pojawiły pierwsze składane z rurek :-) Ale po dziś dzień te drewniane są najwygodniejsze. Fajnie je odnowiłaś i na pewno jeszcze długo posłużą, a że koniec lata... co z tego będą jak znalazł na rok przyszły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowita
OdpowiedzUsuń