Witajcie!
Dzisiaj kolejne efekty meblowego szaleństwa, jakie ostatnio mnie ogarnęło. Muszę oczyścić umysł, a lepszego sposobu - jak fizyczna praca nie odkryłam...
Tak wiec moje ostanie "dzieło".
Mały, zgrabny i całkiem stary stolik kawowy - klasyczny patyczak z epoki PRLu, uratowany przed śmietnikiem.
Cały wyszlifowany z grubej warstwy połyskliwego lakieru. Nogi pomalowane białą emalią do drewna o metalu Altax, blat - lakierobejca Altax w kolorze palisander.
Trochę się bałam ciemnej lakierobejcy, ale wystarczyła jedna warstwa, aby pięknie podkreślić rysunek drewnianego forniru.
Jestem bardzo zadowolona, bo nie spodziewałam się takiego efektu.
Tak wyglądał po wyszlifowaniu - przed malowaniem.
A tutaj stoi w miejscu docelowym - w nowej sypialni w białym domku, razem z krzesłem i fotelem, którego jeszcze nie pokazywałam na blogu.
Abażur do lampy też musiałam wymienić
Pozdrawiam raczej jesiennie
Kasia
Piękny stolik. pasuje jak ulał w nowym miejscu. Zazdroszczę takich technicznych umiejętności :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! A tak naprawdę umiejętności nie potrzeba wiele - wystarczy szlifierka, stare ubranie i dużo zacięcia. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńbardzo ładny stolik, a co do pracy fizyczne to masz rację!
OdpowiedzUsuńSuper. Szkoda, że nie masz zdjęć sprzed renowacji :) Ja jestem zakochana w moich meblach, które odnowiłam i wiem, że będą mi jeszcze długo służyć, choć niektóe mają już pół wieku na liczniku :)
OdpowiedzUsuńfajny,dopasowany do całości
OdpowiedzUsuńNawet jeśli nie mamy takich mebli to można znaleźć za kilka groszy na targach staroci i dać im nowe życie. Warto, taki mebel jest nie tylko unikatowy, jest przede wszystkim solidny i trwały. Mimo wieku.
OdpowiedzUsuńŚwietna metamorfoza lubię takie przemiany!
OdpowiedzUsuńPrezentuje się to zjawiskowo
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda
OdpowiedzUsuń