poniedziałek, 12 grudnia 2022

Pokonała mnie szydełkowa bombka...

 Witajcie serdecznie!

Dzisiaj "chwalę się" bombeczką, której nigdy więcej nie zrobię.

Pokonała mnie ta bestia... ale od początku.

W ubiegłym roku znalazłam w sieci wzór i zdjęcia bardzo ładnej i prostej bombeczki. Lubię takie wzory więc zabrałam się za pracę. Przy drugim rzędzie myślałam, że szlag mnie trafi. Rząd łańcuszków plątał się niemiłosiernie między palcami i szydełkiem. Jakoś dotrwałam - zrobiłam połowę bombki i schowałam...

Tydzień temu zalałam wzór z kawałkiem robótki i postanowiłam bombeczkę dokończyć. Uzbrojona w pokłady cierpliwości przeliczyłam oczka i pomalutku dłubałam.

Przy łączeniu części bombki normalnie zatkało mnie. Części do siebie nijak nie pasowały. Wyjaśnienia są dwa: albo nie potrafię liczyć, albo ta bombka nie jest dla mnie. Oczywiście wybieram wyjaśnienie numer dwa!

Trochę skoda mi było wyrzucić, więc utrwaliłam, uformowałam i trochę zamaskowałam niedoróbki dodatkami..

Efekt końcowy całkiem zadowalający. Dodatki odwracają uwagę od błędów, ale szczerze mówiąc - takie dekoracje to nie moja bajka. Bombeczka wyląduje na szkolnej choince.





Pozdrawiam cieplutko!

Kasia

4 komentarze:

  1. Efekt końcowy wygląda super, i tak Cię podziwiam za te bombki na balonach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale patrząc na efekt końcowy to warto było. Rozumiem to, ja też miewam takie prace, które kończę z bólem i więcej po nie nie sięgam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuje za każde słowo...
Pozdrawiam Kasia