Witajcie serdecznie!
Dzisiaj będzie trochę z innej beczki...
Trzeci rok wynajmujemy nasz domek letniskowy.
Frajdą było budowanie i urządzanie; pomysł letniego wynajmu pojawił się później głównie z uwagi na nasz ograniczony czas. Nie mamy czasu na regularne przebywanie w Górze.
Lubimy ludzi, staramy się, aby pobyt był dla gości przyjemnością.
Przygotowanie domku dla gości zajmuje mi ponad 4 godziny - i wcale się nie obijam, mąż zajmuje się działką.
Z wynajmującymi każdorazowo podpisujemy umowę wynajmu, pobieramy depozyt w wysokości 500 zł, drukujemy paragon lub rachunek (wedle życzenia).
Sprawdzenie stanu domku to rzut oka na pomieszczenia. Nigdy nie obciążyliśmy nikogo dodatkowymi kosztami - depozyt był w całości zwracany, ponieważ wszystko się przecież zużywa...
Tak też było ostatnim razem...

Goście wyjechali, a my zabraliśmy się za porządkowanie
domku i posesji...
A tu niespodzianki...
dziura w dachu nad tarasem...
połamany leżak do opalania (kupiony tydzień temu)...
A wynajmujący wyjechali zadowoleni...bez słowa...bo wszystko przecież jest w najlepszym porządku...
Ech, ale ze mnie frajerka...
Nie przyszło mi do głowy oglądać taras, sprawdzać stan leżaków...
Byłam zła, ale teraz jest mi przykro...
Leżak to koszt 180 zł, załatanie dziury w dachu - 100 zł.
Czy to są naprawdę tak duże pieniądze????
Zdarzyć mogą się różne rzeczy, wiadomo... ale gdzie zwykła ludzka przyzwoitość...
Chyba powinnam szczegółowo, dokładnie wszystko sprawdzić, może szklanki, talerze i sztućce policzyć???
Tylko jak wtedy będą czuli się nasi goście..???
Mnie osobiście nie byłoby miło...nie chciałabym, być uważana za potencjalnego psuja i niszczyciela...
P.S. Proszę o pomoc, czym usunę plamy z kostki na tarasie?? Myślę, że jest to tłuszcz z grila i rozlanie kolorowe napoje.