piątek, 27 lipca 2018

Przykro mi...

Witajcie serdecznie!

Dzisiaj będzie trochę z innej beczki...

Trzeci rok wynajmujemy nasz domek letniskowy.

Frajdą było budowanie i urządzanie; pomysł letniego wynajmu pojawił się później głównie z uwagi na nasz ograniczony czas. Nie mamy czasu na regularne przebywanie w Górze.



Lubimy ludzi, staramy się, aby pobyt był dla gości przyjemnością. 
Przygotowanie domku dla gości zajmuje mi ponad 4 godziny - i wcale się nie obijam, mąż zajmuje się działką.

Z wynajmującymi każdorazowo podpisujemy umowę wynajmu, pobieramy depozyt w wysokości 500 zł, drukujemy paragon lub rachunek (wedle życzenia).
Sprawdzenie stanu domku to rzut oka na pomieszczenia. Nigdy nie obciążyliśmy nikogo dodatkowymi kosztami - depozyt był w całości zwracany, ponieważ wszystko się przecież zużywa...

Tak też było ostatnim razem...
Goście wyjechali, a my zabraliśmy się za porządkowanie 
domku i posesji...

A tu niespodzianki...

dziura w dachu nad tarasem...

połamany leżak do opalania (kupiony tydzień temu)...

A wynajmujący wyjechali zadowoleni...bez słowa...bo wszystko przecież jest w najlepszym porządku...

Ech, ale ze mnie frajerka...
Nie przyszło mi do głowy oglądać taras, sprawdzać stan leżaków...

Byłam zła, ale teraz jest mi przykro...
Leżak to koszt 180 zł, załatanie dziury w dachu - 100 zł.

Czy to są naprawdę tak duże pieniądze???? 

Zdarzyć mogą się różne rzeczy, wiadomo... ale gdzie zwykła ludzka przyzwoitość...



Chyba powinnam szczegółowo, dokładnie wszystko sprawdzić, może szklanki, talerze i sztućce policzyć??? 
Tylko jak wtedy będą czuli się nasi goście..???

Mnie osobiście nie byłoby miło...nie chciałabym, być uważana za potencjalnego psuja i niszczyciela...

P.S. Proszę o pomoc, czym usunę plamy z kostki na tarasie?? Myślę, że jest to tłuszcz z grila i rozlanie kolorowe napoje.
Szczotka ryżowa, i gorąca woda z płynem nie dały rady.


Pozdrawiam
Kasia

poniedziałek, 23 lipca 2018

Remont...

Witajcie serdecznie!

Jakoś tak  mnie naszło,  pstryknęłam kilka fotek i postanowiłam opisać nasz ciężki bój pod tytułem REMONT "SALONU".
Męczyliśmy się prawie miesiąc. Ekipa budowlana: ja, mąż, pies i kot.
Na ścianie, na której wisi telewizor przykleiliśmy na stelażu panele podłogowe, ponieważ jest tam pęknięcie, które po każdym łataniu i malowaniu ponownie wychodzi. 


Aby uniknąć efektu pudła rezonansowego pod panele włożyliśmy wełnę mineralną.
Panele można było składać i przyklejać po kilka sztuk, aby nie odpadły.


Przy okazji zrobiliśmy instalację audio - wszystkie przewody pochowane zostały w ścianach.

W pierwszej wersji remontu chciałam zburzyć część ściany oddzielającej pokój i hol, ale po inspekcji architekta okazało się, że jest to ściana nośna i konieczna będzie specjalna belka - aby ją zamontować trzeba by było połowę domu rozmontować i wezwać firmę budowlaną (której z dnia na dzień  się nie znajdzie).
Tak więc pojawił się kompromis: wyrzucamy drzwi i futrynę, ściana zostaje!



Potem było szpachlowanie, uzupełnienie płytek, fugi i malowanie.
Zamontowaliśmy karnisze i zasłony, pojawił się dywan - na próbę (podarowany od babci).





Malutki stolik - pomocnik przy sofie pomalowałam farbą kredową w kolorze bawełny -z małymi przecierkami.



Stary puf, który cudem uniknął wyrzucenia, bo stał w kącie u mojej mamy zyskał nowe życie - wyszlifowałam go, pomalowałam i zmieniłam obicie. Pasuje idealnie do fotela i wyśmienicie sprawdza się w roli podnóżka.




Planuję jeszcze kilka zmian kosmetycznych - na pewno będzie nowy dywan - pies i kot zaakceptowały nowe "coś" na podłodze, ale narazie muszę odpocząć. 

Pozdrawiam gotąco
Kasia

sobota, 14 lipca 2018

Torby w natarciu...

Witajcie!!!

Poproszono mnie o uszycie torby na zakupy, podobnej do poprzednich. 
Materiał został wybrany (zasłona kupiona w sh), ilość serwetkowych kwiatków ustalona, więc uszyłam...
Tak na marginesie: uważam, że te kwiatki są fajnym pomysłem na zalegające w naszych domach szydełkowe serwetki, zwłaszcza zdekompletowane.

Ale jak zwykle to bywa, został kawał materiału, dlatego też postanowiłam nie odkładać go "na potem" i "niewiadomo na co" i uszyłam kolejne dwie torby. 

Wpadł mi w ręce kawałek materiału w serduszka i powstała kolejna torba...










 Po przemyśleniach (podczas szycia - ma się rozumieć) doliczyłam się, że jeszcze muszę uszyć co najmniej 5 toreb - co też niedługo nastąpi.

Pozdrawiam serdecznie
Kasia

wtorek, 10 lipca 2018

BLOGOWA NIEMOC + TORBY

Witam Was serdecznie!

Od pewnego czasu ogarnęła mnie blogowa niemoc. 
Absolutnie się nie lenię, ale nie mam głowy i serca do pisania.
Oczywiście podglądam i oglądam, ale trudno mi się zmobilizować...

Nie obiecuje poprawy, bo nie wiem co będzie. Czas pokaże...

Dzisiaj tylko dwie torby zakupowe.
Wzór - a raczej pomysł zaczerpnęłam z internetu. Podobną techniką widziała uszyte poduszki.

Kwiatki - serwetki zrobiłam na szydełku z resztek kremowych nici.
Listki i łodygi zostały naszyte gęstym zygzakiem na maszynie.





A takie cuda fotografuje kamera z monitoringu w domku letniskowym.



Pozdrawiam serdecznie
Kasia