poniedziałek, 27 czerwca 2016

Zmiany na tarasie - cz. II

Witajcie!!!
Mamy lato!! Hura!! Żar leje się z nieba - ludzie ruszają się jak much w smole.
 Nawet ogromne chęci przegrywają z temperaturą.
Dzisiaj jednak udało mi się coś porobić. 
Po ostatniej zmianie na tarasie  brakowało mi czegoś. Dokładnie wiedziałam czego!
Pozbyłam się niebieskości i zupełnie przypadkiem wkroczyła zieleń - a raczej seledyn.
Trzeba było jakoś połączyć kolor leżaków z resztą wyposażenia.
Na pierwszy ogień poszła taca - wygrzebałam w piwnicy zielone wiaderko, seledynowe szkiełka, pomalowałam drewnianego ptaka, zawiązałam wstążkę i jest zielono.



Ten koszyk trochę zmodyfikowałam - odcięłam rączkę,pomalowałam na zielono i wstawiłam pelargonie.


Wielka zielona butla po kilku latach leżakowania w piwnicy też ma "swój czas".


Aby ożywić rogówkę uszyłam letnie zielone poduszki, które przydadzą się na leżakach.
(oczywiście materiał kupiony sto lat temu w SH za 3 zł).





Jest lepiej niż było, ale muszę się przyzwyczaić, bo seledyn to chyba nie mój kolor, chociaż z ciemnymi brązami wygląda dosyć elegancko.

A Wam ja się podobają zmiany?

pozdrawiam wakacyjnie
Kasia

niedziela, 19 czerwca 2016

"Górskie" krajobrazy

Witajcie kochani!
Wakacje za pasem, pogoda w końcu nas rozpieszcza.
Góra - mała wieś w okolicy Orzysza, nad cudownie malowniczym jeziorem Tyrkło - tam stoi nasz mały biały domek.
Rzadko zdarzają się chwile, gdy mogę tak sobie pochodzić, pogapić się na zwykłe rzeczy.
Najczęściej zapierniczamy, aby wszystko było gotowe do przyjazdu gości - wypucowany dom, skoszona trawa, przygotowana pościel i ręczniki.
Absolutnie się nie skarżę!, ale wynajmowanie domu strasznie mnie stresuje.
 Martwię, czy goście będą zadowoleni, czy wszystko dokładnie opisaliśmy w naszej ofercie, czy wynajmujący zrozumieli zapisy umowy wynajmu.

Do wczoraj nie mieliśmy żadnych problemów.
Po ostatnich wichurach we wsi nie było prądu, a po południu mają przyjechać goście!
Bez prądu nie możemy podnieść rolet, nie ma u nas wody!
Na szczęście powiadomiliśmy gości stosunkowo wcześnie, znaleźliśmy im inną kwaterę i wszystko dobrze się skończyło.

 I dotarło do mnie, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od prądu...

A dzisiaj - wszystko wróciło do normy - tylko goście "przepadli", więc mieliśmy dzień gospodarczo-wypoczynkowy.



Rośliny w donicach były niezabezpieczone przez zimę - i jednak przetrwały.


Sąsiad zrobił nam psikusa, bo zaorał łąkę. Nie mam pojęcia co na niej będzie. Może coś posadzi???


A za miedzą mamy lucernę i kartofelki.



Żal mi było wykosić rumianki przy płocie, bo pachną obłędnie.



Kaczki tez czasem plażują się na pomoście.


Wejście pod górkę to dla mojego pieska zbyt wielkie wyzwanie.


pozdrawiam serdecznie
Kasia

niedziela, 12 czerwca 2016

Taras

Witajcie serdecznie!!!
Mało mnie tu ostatnio, lecz wcale nie znaczy, ze nic nie robię.
Ja nie umiem robić nic!!!
Sosna przestała pylić, wiec mogłam zabrać się za uporządkowanie tarasu.
Od dawna nosiłam się z zamiarem odświeżenia obicia na tarasowej rogówce, ale nie mogłam znaleźć  pasującego materiału.
Postanowiłam zakombinować i kupiłam  na allegro brązowy dżins. 
Tkanina gruba, z dodatkiem czegoś sztucznego, bo ma delikatny perłowy połysk.
Z obszyciem poduszek poradziła sobie moja maszyna, siedziska obciągnęłam tkaniną przy użyciu technicznego zszywacza. Stelaż przetarłam papierem ściernym i polakierowałam.
Wcześniej mój taras wyglądał TAK
Z efektu jestem zadowolona. W końcu meble do siebie pasują.



Obowiązkowo leżaczki tez muszą być latem na tarasie.



I na koniec  - mała dygresja...
Przetestowałam rożne" nowoczesne" sposoby na zabezpieczenie drzwi wejściowych przed owadami.
 I co??? I nic!!!! Niestety!!!
Niezawodny sprawdzony sposób - firanka zawieszona na drążku nad drzwiami - dodatkowo na dole obszyta taśmą z dwóch stron, a pomiędzy ołowiane obciążniki (takie wykorzystują wędkarze).


pozdrawiam serdecznie
Kasia

czwartek, 2 czerwca 2016

Mam warzywnik...

Witajcie serdecznie!
Dziękuję za Wasze komentarze pod poprzednim postem.
Dziękuję za zrozumienie (teraz wiem, że nie oszalałam!)

A dzisiaj pochwalę się ostatnim wynalazkiem.
Zrobiłam sobie warzywnik!
O uprawie warzyw nie mam pojęcia i nigdy tego nie robiłam, a teraz zachciało mi się.

Dawno chodziło mi po głowie wykorzystanie skrzynek po jabłkach i w końcu się wzięłam.
Odbiłam wszystkie deseczki i przymocowałam na nowo - bez szpar. Wyszlifowałam, pomalowałam - przymocowałam (na malutkie wkręty) kółka, wyłożyłam folią i mam!

Słusznych rozmiarów skrzynki na warzywa - a uściślając - skrzynki na "zielone dodatki".
Zasadziłam koper i cebulkę na szczypior, a w następnych - bo jeszcze mam dwie - zasadzę zioła i sałatę.


Skrzynki stoją w centralnym miejscu przed domem - każdy po dziesięć razy na dzień do nich zagląda, a moja mama mało nie przewróciła się ze śmiechu widząc mój warzywnik.



I jeszcze rzut oka  na zakątki ogrodu - lada dzień zakwitną byliny i też będzie kolorowo.





Pozdrawiam gorąco
Kasia