środa, 26 listopada 2014

Ajerkoniak na początek planowania...

Witajcie Świąteczne Babeczki!!!!!

Jak każdego roku - robię plan! Plan świątecznych porządków, zakupów, potraw i prezentów.
 Wychodzi z tego prawdziwy elaborat, ale dzięki temu unikam szaleństwa i gonitwy parę dni przed świętami.
Generalnie - nie lubię świąt - WREDNA JESTEM, PRAWDA??
Z rodziną i przyjaciółmi spotykam sie przez cały rok, wtedy gdy mam na to ochotę! A święta są dla mnie przymusem. Wolę w tym czasie pobyć z mężem i dziećmi, odpocząć, doładowac się. Często wtedy robimy "piżamowy dzień". Nikt nic nie musi, każdy robi co chce, ale rozmawiamy gramy w scrable, ogladamy wcześniej wybrane filmy. I JEST SUPER!!!!!

Tak więc przygotowania zaczęłam od ...przygotowania ajerkoniaczku -
 robi się  go w 10 minut.


Mój zmodyfikowany przepis - (po wielu próbach z proporcjami)
wychodzi ok. 2 litry
Składniki:
  • 10 żółtek
  • 1,5 szklanki cukru
  • 3 opakowania cukru wanilinowego
  • 3 pełne szklanki mleka skondensowanego niesłodzonego
  • 3/4 szklanki mleka
  • 2 szklanki wódki (można dodać 2 szkl. spirytuu, ale ja nie lubie tak mocnego napitku)
Wykonanie:
Żółtka ubić z cukrami do białości (nie cały cukier się rozpuści, ale to nic nie szkodzi). Dodawać powoli mleko i nadal miksować. Na koniec powoli dolewać alkohol i gotowe!

Uwaga:
Bezposrednio po przygotowaniu ajrkoniak będzie miał piane, wię trzeba zostawić go w naczyniu na ok 1,5 godz. (ja przykrywam ścierką) i dopiero zlać do butelek. Odstawic na parę dni - osobiśćie piłam juz na drugi dzień i było pyszne!

pozdrawiam cieplutko i ciut świątecznie
Kasia

PS. Oczywiście nie darowałam i robie bąbki - już wiem jakie błędy zrobiłam i mam nadzieję, że kolejne będą idealne!

niedziela, 23 listopada 2014

Bombki... czyli zmagania z nadaniem kształtu i utrwaleniem prac...

Witajcie dzisiaj po raz drugi przedświątecznie!!!

Rok temu ogladałam bombki jakie wyczarowuje Dusia. Zajrzyjcie do niej koniecznie bo nie tylko bąbki robi cudne (i w dodatku można je niedrogo kupić!)
Wzór - dosyć popularny - znalazłam w necie, ale na mniejszą - podobną bombeczkę dostałam wzór od Danusi.
Od czerwca urządzałam polowanie na baloniki, które po napompowaniu są okrągłe. Niestety bardzo trudno takie kupić. Nadają się malutkie baloniki na wodę, ale u mnie takich też nie można dostać.
Dokładną - obrazkową instrukcję łączenia dwóch elementów bombki otrzymałam też od Danusi.
Do usztywnienia bombek użyłam kleju Wikol zmieszany pół na pół z wodą (sam klej jest zbyt gęsty).
 Namoczyłam bombki, wycisnęłam nadmiar płynu i nadmuchałam baloniki. Mikstura lała się do łokci, w ustach też miałam pełno kleju. Ale to nic! Mokre cudaki zawiesiłam na kij od szczotki do wyschnięcia.
 Potem przekłułam balony i gotowe.

Zobaczcie co wyszło:

Duże bąbki będą wisiały w oknie, a małe dołaczą do innych ozdób na choinkę.
Nie są idealnie okrągłe, ale tragedii też nie ma - można je ludzim pokazać!




Ta bombeczka najmniej mi się podoba. Według mnie "dziury" są za duże.


A teraz moje spostrzeżenia w temacie  szydełkowych bąbek:

  1.  Musze dopracować sposób łączenia elementów, aby łańcuszek łączący nie by większy od pozostałych cześci robótki.
  2. Powinnam użyć cieńszych nici, wtedy bombki byłyby delikatniejsze (tak jak u Dusi).
  3. Baloniki należy włożyć do bombek do połowy - wtedy nie będą miały kształtu jajka lecz kulki.
  4. Baloniki należy napompować maksymalnie mocno, bo po namoczeniu nitka trochę się rozciaga (musiałam dopompowywać baloniki i strasznie się upierniczyłam!)
  5. Uwaga - odkrycie stulecia - zamiast kleju z wodą można usztywnić bombki lakierem bezbarwnym w sprayu - szybciej schnie i mniej diablenia.
  6. W tym roku więcej bombek u mnie nie będzie - bo.... jest to zbyt monotonna praca i mam na nią wielkiego lenia.

pozdrawiam cieplutko i prawie zimowo
Kasia

bombka... cała złota!

Witajcie !!!

Listopadowy kolorek u Danutki to złoto! Oczywiście w różnych fajnych kombinacjach kolorystycznych. Ja jednak wybrałam klasykę.


Dzisiaj pokazuję Wam swój debiut szydełkowy - złotą bombkę. Nigdy wcześniej nie robiam przestrzennych prac. Przez dwa tygodnie szykowałam się na formowanie bombeczki, bo czułam że nie bedzie prosto.
I nie było - upierdzieliłam całą siebie i pół łazienki w wikolu  (ale o swoich perypetiach napiszę następnym razem).
Tak więc mam, swoją, wymęczoną, złotą i mało idealną bombkę, a raczej bąbę - bo rozmiary są pokaźne.
Zdjęcia przy użyciu lampy błyskowej:



 Nitka zdecydowanie lepiej wyglada w opakowaniu niż w robótce. Po za tym klej nieco zmatowił blask złota. Zdjęcia bez lampy - tylko w świetle dnia:



Wymyśliłam sobie, że przez środek bąbki przeciągnę złotą wstążkę, jednak efekt był byle jaki, wiec została tylko z kokardką.

Mój stosunek do złota: UWIELBIAM JE!!!! na kimś i u kogoś! Osobiście często noszę złotą biżuterię - lubię duże, wyraziste ozdoby, ale w ubraniach unikam byskotek. Natomiast u koleżanek strasznie mi się podoba.
Jedynym odstępstwem jest bal sylwestrowy, kiedy to zawsze musze się błyszczeć.
W domu mam wiele przedmiotów dekoracyjnych ale w tonacjach starego złota. Uważam, że szalenie pasuje do dużych przestrzeni.

pozdrawiam  sedecznie 
Kasia

niedziela, 16 listopada 2014

łazienka... bardzo malutka

Witajcie kochani!
Po wielu perypetiach "uzbroilismy" łazienkę.
Wydawałoby się, że montaż brodzika, umywalki, szafek to drobiazg w porównaniu z ciężkimi pracami budowlanymi. Nic bardziej mylnego! Ściany krzywe, syfony nie pasują, w szafce trzeba było dziurę wyciąć, uchwyt niby nowy a zepsuty... Tylko wieszak na papier toaletowy udało się zamocować bez większych kłopotów.
Łazienka jest bardzo malutka - kwadrat o boku 2 m, ale udało się nawet wygospodarować miejsce na pralkę!
Jestem zadowolona z efektu. Wnętrze wyszło bardzo neutralne i myśle że pasuje do reszty domku.


Pytki są kremowo-żółte, dekor szklano - kamienny.



Tu - po prawej - zostawione miejsce na pralkę.

Sufit, podobnie jak podłoga, na beżowy kolor

Uporałam sie też z malowaniem drzwi. Sosnowe skrzydła pomalowałam tak samo jak belki -3 razy białym Sadolinem Extra. Ładnie widać fakturę drewna i kolor jest lekko kremowy.


Ściskam Was mocno i lecę ogladać złote cudeńka.
pozdrawiam
Kasia

poniedziałek, 10 listopada 2014

...drobiazgi...

Witajcie Kochani!!!!
Mimo wielkich starań, jestem zmuszona trochę ograniczyć swoją obecność w blogosferze. Mam tylko nadzieję, że nie na długo.
Uprzejmie melduję, że w białym domku trawa malowanie, wykańczanie drobiazgów - listwy przy futrynach, montaż sprzętu w łazience itp.  Oczywiście ciągle jakieś problemy - a to kołków nie ma, wkręty nie takie, złączki zabrakło, pudełko do cięcia narożników połamało się, w świeżo malowanej ścianie dziura się zrobiła... mogłabym tak bez końca wyliczać...

Ale za kilka dni - jak trochę ogarnę wnętrze, wszystko Wam pokażę.

Jeszcze nie mogę zabrać się za nic poważnego. Staram się chwilkami odpocząć przy drobnych robótkach i wymodziłam maciupeńkie obrazeczki - ramka o boku 5 cm.


Żaglowce dołączyły do obrazów - mapy świata i Europy.


Największy kłopot miałam z zamocowaniem, ale klej na goraco okazał sie w tym przypadku niezastąpiony.

pozdrawiam Kasia

P.S. Złota praca robi się!